Sytuacja miała miejsce wczoraj, wracam sobie z pracy, staję na światłach i obok podjeżdża czwarta generacja mitsubishi colta. Nawet nie myślałem o wyścigu ale patrzę na kolesia w aucie, czapka wpierdolka, wyjmuje słuchawki z uszu, wrzuca jedynkę i luka na mnie co chwilę

Myślę sobie, to ostatnia okazja żeby sprawdzić ten silnik (akurat dzisiaj jadę po nowy motor

Zielone! gość ruszył żwawo, aż za bardzo bo złapał poślizg, ja natomiast trochę zamuliłem przez co gościu był pół długości przede mną, koniec mojej dwójki zaczynam wyrównuwać, trójka i już wyprzedzam gościa i po chwili odpuścił, ja również, jadę już spokojnie jakieś 300 metrów a za mną ładny granatowy pasacik włącza niebieskie światełka, no to *#cenzura#* sobie myślę..

Gdy oboje policjantów siedzi w radiowozie, podłazi do mnie uśmiechnięty koleś z colta, szlug w mordzie, i zaczyna mówić że on ich zobaczył i dlatego odpuścił, że przecież to ma 170KM i zaraz by mnie *#cenzura#*,





dostał 50zł za brak dowodu i drugie 50 za zły stan techniczny czy coś takiego, ale mówi że ma *#cenzura#* że on może płacić bo ma hajs, czego nie było widać patrząc na jego auto

Mnie puścili wolno
