Udało się pokarać krnąbrnego kierowcę Celici VI gen. 3x z rolki. Na 99% było to 1.8 16v 116km albo dojechana do granic możliwości 2.0 z podtlenkiem
Po kolei: włączamy się z podporządkowanej ze świateł na dwupasmówkę, ja stałem na światłach pierwszy, Toyota za mną. Jedynka powolutku bo na wjeździe na trasę straszne dziury, powoli dwójka czekając aż droga się wygładzi a kierownik Celici chce się wściec. W końcu się wyprostowało, ogień na do końca dwójki, Celica ciśnie za mną, trójka do końca - dołożyłem długość, czwórka do końca - kolejna długość dla mnie i hamuję, zjeżdżam na prawo bo znowu dziurska niemiłosierne. Toyota poszła lewym ale daleko nie ujechał bo się zakorkowało to skorzystałem z okazji że droga się znowu poprawiła i dołączyłem za Celice. TIR go odblokował i widzę, że kładzie sandał no to nie pozostaję dłużny. Sytuacja jak za pierwszym razem czyli pod koniec trójki już byłem blisko a na czwórce już musiałem zdjąć gaz. Jak na Toyociarza przystało (nikogo nie urażając) nie zjechał mimo że prawy miał wolny. Myślałem, że na tym się skończy bo zaraz miałem zjeżdżać ale widzę że Toyota również opuszcza trasę tym samym zjazdem. Zjechaliśmy na pierwszym skrzyżowaniu zaraz oboje w prawo Toyota pierwsza, ja zaraz za nim - pod koniec dwójki już jestem blisko na trójce siedzę mu na zderzaku. Walnąłem długimi na pożegnanie i odpuściłem bo znowu zaczęły się dziury (zima nie pomaga w takich sparingach eh...). Killa uznaje za zaliczonego, przeciwnik na papierze podobny
