Witam ! Oto mój poranny kill
A więc tak po weekendzie spędzonym w domu, czas ruszyć w trasę do Zielonej Góry

( na weekendzie czyściłem kierownice od turbo bo były zapieczone efekt to do 120 auto jechało później tryb awaryjny notfaul, w efekcie nie chciało jechać) Godzina ok 9 byłem już w połowie trasy przejechałem ok 50 km i nic spokój biorę każdego jak chce, nuda pucha się cieszy bo auto już nie było mułowate jak wcześniej. Biorę vectrę kierownik widać ze dał w palnik bo poszło z rury

ale do 150 i sobie odpuścił. Wrzucam 100 na tempomacie widzę w lusterku jakieś auto nie specjalnie szybko wyprzedził ta vectrę, powoli zbliża się do mnie, próbuje domyśleć się co to za auto, heh dwa białe paski przez środek, z daleka myślałem, że to fiesta. Teren zabudowany siedzi na zderzaku ja spokojnie chciałem sprowokować 50, nagle kierunek i ogień. Bieg w dół i za nim podjazd pod 150, siedzę z tyłu, oczywiście skończył się zabudowany, długie proste średnie łuki, mały ruch można jechać . Parę aut i ogień do 140-150 widać że o pół długości odchodzi( oczywiście był z przodu o ok 2 długośći), droga pusta to ogień do 200 i zacząłem go dochodzić tak wiec nadrobiłem ok. 1 długość, zakręt się zbliżał a wiec trzeba było hamowac wpuścił mnie przed siebie, i niestety koniec myślałem, że coś jeszcze powalczymy ale schował się za tira i już go nie wyprzedził nie wiem co się stało

. A i to było nowe Suzuki Swift sport, co się okazuje miało 125 koni, 1.6 benzyna. Tak wiec jest naprawdę dobrze

U mnie AFN 110 wywalony kat zaślepiony EGR czyli baza przygotowana pod mody
