ostatnio jadę sobie i nagle przestało działać ogrzewanie. Sprawdziłem płyn, było mało, dolałem ponad litr (troszkę mi ucieka dziurawą chłodnicą więc się nie przejąłem), wszystko grało, tylko grzanie działało na wyższych obrotach a na wolnych nie. Pomyślałem- powietrze i odpowietrzyłem nagrzewnicę. Chwilę było dobrze, ale dwa dni później znowu jaja z grzaniem, patrzę.. znów mało płynu. Więc dolałem i odpaliłem, patrzę w zbiorniczek.. bąbelki... patrzę na bagnet i pod korek oleju.. -majonez (robię po 50 km dziennie więc raczej nie z krótkich dystansów).. wykręciłem świece- dwie środkowe całe czarne, reszta ok. Aha, auto dymi na biało czy zimne czy ciepłe, myślałem że to od gazu w zimie ale chyba jednak nie... Powiedzcie koledzy co o tym sądzicie ? , zastanawiam się również czy przy okazji uszczelki nie wymienić rozrządu (planowana wymiana za 20 tyś km.).
Pozdrawiam
