OFF TOP na maksa tzn. podyskutujmy o "IGIEŁKACH"

[Piasek]

Polak był, jest i będzie głupi - taka prawda. Nadal jedynym wyznacznikiem atrakcyjności oferty jest wskazanie przebiegu widniejące na wyświetlaczu kilometrów (czyt. poniżej 200 tyś km).

[R90]

Co sądzicie o tych egz?

http://allegro.pl/show_item.php?item=54 ... f1b06ba18f" onclick="window.open(this.href);return false;

http://allegro.pl/show_item.php?item=55 ... f1b06ba18f" onclick="window.open(this.href);return false;

[kw]

Co sądzicie o tych egz?

http://allegro.pl/show_item.php?item=54 ... f1b06ba18f" onclick="window.open(this.href);return false;

http://allegro.pl/show_item.php?item=55 ... f1b06ba18f" onclick="window.open(this.href);return false;

Zrób test: zadzwoń do tych handlarzy i spytaj się, czy jak są bezwypadkowe to dadzą Ci na piśmie, że mają oryginalny lakier. Daj znać jak poszło Jak któryś się zgodzi to warto zaryzykować oglądanie auta

[Piasek]

W pierwszym to samo co poprzednio: zobacz na zużycie uchwytu drzwi kierowcy i przycisków sterowania szybami - tam 100 tyś km na liczniku brakuje jak nie lepiej. Akurat mój kolega ma takiego, polski salon, 160tyś km i nie widać tam żadnego zużycia a już na pewno nie w takim stopniu.
Drugi też wypicowany, tapicerki drzwi kierowcy celowo nie umieścił na zdjęciach.

Zrób test: zadzwoń do tych handlarzy i spytaj się, czy jak są bezwypadkowe to dadzą Ci na piśmie, że mają oryginalny lakier

popieram.

[Craash]

Taki test nie jest zbytnio miarodajny. Po pierwsze, jeżeli samochód ma malowaną maskę czy błotnik to nie oznacza, że miał choćby stłuczkę. Po drugie, znam kilku handlarzy i jeżeli mają do malowania element to jest on szlifowany do gołej blachy, a następnie malowany i jest fabryczna grubość lakieru. Jak przyjeżdża sobie "specjalista" i bada miernikiem grubość powłoki lakierowanego elementu i sam stwierdza, że jest oryginał to na twarzy handlarzyny pojawia się tylko uśmiech.

[jhosef]

Co sądzicie o tych egz?

http://allegro.pl/show_item.php?item=54" onclick="window.open(this.href);return false; ... f1b06ba18f

http://allegro.pl/show_item.php?item=55" onclick="window.open(this.href);return false; ... f1b06ba18f

To nie jest temat do tego. Zapoznaj się z regulaminem działu.

[Piasek]

Craash, ale tu nie chodzi o oryginalność malowania czy sztukę odstawienia rzeźby a o prawdomówność co było robione bo to o czym piszesz nie przekreśla samochodu. Ale czym innym jest malunek jednego czy dwóch elementów po przycierkach czy drobnych stłuczkach a czym innym wstawienie ćwiartki lub całego tyłu po potężnym dzwonie.
Natomiast główny problem to cofanie liczników gdzie stopień zużycie elementów wnętrza sugeruje co najmniej 2x większy przebieg rzeczywisty w stosunku do tego co widnieje na wyświetlaczu. A wiadomo jak się "robi książki serwisowe i pieczątki ASO"...
http://allegro.pl/listing/listing.php?o ... t-1-5-0629" onclick="window.open(this.href);return false;

[WichuTM]

Taki test nie jest zbytnio miarodajny. Po pierwsze, jeżeli samochód ma malowaną maskę czy błotnik to nie oznacza, że miał choćby stłuczkę. Po drugie, znam kilku handlarzy i jeżeli mają do malowania element to jest on szlifowany do gołej blachy, a następnie malowany i jest fabryczna grubość lakieru. Jak przyjeżdża sobie "specjalista" i bada miernikiem grubość powłoki lakierowanego elementu i sam stwierdza, że jest oryginał to na twarzy handlarzyny pojawia się tylko uśmiech.

No przyznam rację, że coraz częściej takie akcje się zdarzają. Czasami trzeba być naprawdę fachowcem w branży lakierniczej, żeby się kapnąć, że był malowany, ale przecież nie ma sensu jeździć z lakiernikiem kupując takie auto. Ja uważam, że w przypadku, gdy naprawa jest zrobiona fachowo, bez nadmiernej ilości szpachli, bez fuszery to i tak nie można skreślać auta. Sam miernik (pod warunkiem, że jest w miarę porządny) da nam przede wszystkim obraz grubości lakieru, pokaże, czy był pomalowany na grubo i nawet niechlujnie spolerowany, czy był to nowy element czy nawet nie wyklepany tylko poszpachlowany, że brakuje skali w mierniku, czy po prostu był to element powtórnie malowany, bo przecież mogła być przycierka, czy po prostu odpryski, co często się zdarza jeżdżąc dużo na dłuższych trasach... A jeśli chodzi o historię serwisową, to wiadomo, że same książki są niewiele warte, ale akurat w przypadku VAGów bardzo łatwo można sprawdzić tą historię w ASO.

[Piasek]

ale akurat w przypadku VAGów bardzo łatwo można sprawdzić tą historię w ASO.

no właśnie tutaj jest problem bo 99% salonów wszelkich marek nie udziela takich informacji przez telefon. Z nich zaś lwia część nie udzieli ci takiej informacji jeżeli nie udasz się z właścicielem pojazdu (nieliczni podają historię dowolnej osobie która pojawi się z dowolnym dowodem rej. pojazdu z widniejącym VIN`em). A część absolutnie - tylko jak się pojawisz autem na odpłatnej kontroli.
I tutaj koło się zamyka bo jak finalizujesz sprawę w weekend albo popołudniem nic nie załatwisz, jeżeli w innym terminie to albo nie masz dostępu do ASO bo najbliższe oddalone o 40-50km albo sprzedający nie ma ochoty się nigdzie wybierać zarówno sam jak i z autem (wiadomo czemu).
Nie bez znaczenia pozostaje fakt że samochodami takimi jakie są sprzedawane NIE MASZ PRAWA SIĘ PORUSZAĆ PO DROGACH PUBLICZNYCH. Za to jest 500zł mandatu i zakaz kontynuowania jazdy (czyli plus laweta).

[WichuTM]

No dobra, masz rację, ale...Przecież nie trzeba mieć specjalnych znajomości, wystarczy znaleźć odpowiednią osobę na forum która CI to za 4-6 dych sprawdzi i jeszcze wyślę historię PDF, której w salonie na pewno nie dostaniesz. Miałem na myśli to, że istnieje od 2003 roku ogólna baza i większość aut które były serwisowane się w niej znajdują, nie każda marka taką bazę posiada.

[Piasek]

Rozumiem że reklamujesz swoje usługi ale tutaj chodzi o klasykę kiedy nie ma na to czasu. Poza tym uwzględnij fakt ze tak jak u nas bardzo często przez telefon jak ktoś pyta podają lipny VIN, od podobnego, pewnego auta, z tego samego rocznika, jakie kiedyś mieli. Jedziesz na miejsce i zapominasz zweryfikować to co podał handlarz przez telefon z tym co jest nabite na aucie... I w taki oto sposób kupuje klient Astrę H w kombi albo inną Merivkę a po pół roku robi wielkie oczy "jak to, to był automat ?!?!?! (easytronic) przecież mam zwykłą wajchę"
A VIN sprawdzał w ASO, przebieg, kolor, wyposażenie się zgadzało. Jak się piłuje 100 aut rocznie z czego 70 to Ople to można przebierać w VIN`ach

Kolejna sprawa to silniki (auta z motorschade idą tam na pniu) bo to nie do wykrycia. Ostatni wpis w książce to 128tyś km w 2012r, robi się 145 teraz i nie do wykrycia że tam 226tyś km było jak się urwał korbowód albo przeskoczył rozrząd. Wszystko poskładane "na słowo honoru" i zalane mazutem + motodoktor.
Wlewa taki klient potem 5W-30 bo wszyscy polecali poza tym "przecież to nowy silnik, ledwo 145tyś km przebiegu" a potem żale i smuty na forum że filtr Filtrona zły, że olej podrabiany w sklepie kupił i się rzuca albo że mechanik co wymieniał źle wymienił bo nie dzwoniło a dzwoni (ba, rumoce i tłucze) a żre litr na 500km.

[kw]

Taki test nie jest zbytnio miarodajny. Po pierwsze, jeżeli samochód ma malowaną maskę czy błotnik to nie oznacza, że miał choćby stłuczkę. Po drugie, znam kilku handlarzy i jeżeli mają do malowania element to jest on szlifowany do gołej blachy, a następnie malowany i jest fabryczna grubość lakieru. Jak przyjeżdża sobie "specjalista" i bada miernikiem grubość powłoki lakierowanego elementu i sam stwierdza, że jest oryginał to na twarzy handlarzyny pojawia się tylko uśmiech.

Dlatego oprócz pomiaru powłoki sprawdzasz jeszcze fakturę lakieru, zresztą wiadomo jak ma wyglądać maska po 8-10 latach eksploatacji.
Do tego w miarę możliwości sprawdzasz daty produkcji lamp i innych części.
Do tego piszesz sobie w umowie, że auto ma oryginalną powłokę lakiernicza, jak Ci później lakiernik pokaże gdzie było malowane to idziesz prosto do prokuratury i zgłaszasz oszustwo (do 8 lat), na wszelki wypadek powiadamiasz jeszcze urząd skarbowy, wszelkie inspekcje środowiskowe, a na sam koniec grzeczni zgłaszasz roszczenie cywilnoprawne no i jest na rynku jednego cwaniaczka mniej

[WichuTM]

Rozumiem że reklamujesz swoje usługi

Nie, akurat nie świadczę usług sprawdzania historii z ASO, ale są tu osoby które to robią.

Co do reszty, uważam ,że szukasz dziury w całym. Wiadomo, że pomysłowość handlarzy nie zna granic, ale nie zaprzeczysz, że grupa Volkswagena oferuję bardzo bogaty wgląd do historii serwisowania w zasięgu całej Europy. Kupując auto serwisowane do końca u nich oraz sprawdzone co trzeba, redukuje ryzyko do minimum, bo jakieś ryzyko kupując auto używane jest zawsze.

[Piasek]

Et, nie gloryfikuj. Każdy tak ma. Niedawno sprawdzałem swoją Toyotę sprowadzoną z NL bo książek brak - pięknie wydrukowali mi historię wpisów z zaznaczonymi które to były akcje serwisowe bo o te głównie mi chodziło.