Marcin TDI pisze:sporo ludu nawet nie wie że ma samochód z ćwiartek zrobiony i jeżdżą.
Zobaczcie ten filmik. Tu możecie latać z miernikami lakieru i przeszczepu nie wykryjecie
W miejscach spawów na słupkach i na progach musi dać szpachlę, bo przecież nie wyszlifuje tego idealnie. I teraz zależy na kogo się trafi, bo widywałem ludzi co w 10 miejscach na jednych drzwiach przykładali czujnik

Poza tym auto musiało być malowane, nie wierzę, że znaleźli wszystko w kolorze, a nawet jakby to byłyby inne odcienie, każdy lakier inaczej się starzeje.
Wierzcie lub nie, ale handlarze wolą kupić auto całe. Największy biznes jest taki, żeby zarobić a się nie narobić. Auto przyjeżdża z Niemiec, w ten sam dzień jest czyszczone, myte i trafia na otoMoto, sprzedaje się w ciągu max. miesiąca i można tymi pieniędzmi obrócić parę razy zanim takie bite auto będzie się naprawiać przez kilka miesięcy. Nie mając własnego warsztatu żaden handlarz nie podejmie się tak poważnych napraw blacharskich, bo to są wielkie koszty. Co z tego, że auto kosztuje grosze jak trzeba doliczyć transport, koszt części, no i najdroższe - robocizna blacharzy i lakierników. Do tego masa straconego czasu, bo terminy u blacharzy są zawsze długie, zamrożone pieniądze, a jak takie auto się już zrobi, to potem stoi kolejne miesiące u elektronika, bo przeważnie są niezłe problemy z elektryką przy takich kombinacjach.
Jeżeli ktoś kupuje na handel tak mocno uszkodzone pojazdy - i opłaca mu się - to jest to blacharz/lakiernik. Wtedy to co najdroższe, czyli robociznę, ma we własnym zakresie. Potem wystawia auto za śmieszne pieniądze żeby tylko sprzedać, no ale kup sobie auto od blacharza, pojedziesz na oględziny w takie miejsce gdzie składana była ta Skoda i wiadomo zaraz, że coś jest nie tak

Mimo to jest wielu blacharzy co wystawiają auta pod własnymi warsztatami i jakoś się sprzedają
A co do chorych kupujących - sytuacja z wczoraj: sprzedaję prywatnie Renault 19 z 1993 roku, technicznie sprawny, silnik super chodzi, wszystko porobione, nawet oleju nie trzeba zmieniać, auto ma fajne radio, 2 komplety kół, 2 nowe opony zimowe i letnie, no ale wizualnie ma parę ognisk korozji na nadwoziu (podłoga i progi zdrowe). Cena jest 1500zł, czyli praktycznie dobrego roweru za to się nie kupi. Przyjechali klienci ze Skoczowa, całą familią, 5 osób i zaczynają wymyślanie, chociaż o śladach korozji mówiłem przez telefon, widać je również na zdjęciach. Przyczepili się także do małego odprysku na szybie, który jest tam już z 10 lat. Nieważne, że szyba jest oryginalna z 1993 roku... Dla mnie to byli jacyś kosmici, cena 1500, a gość zaczyna wymieniać "drzwi 100zł, szyba 100zł" itd. no wyśmiałem gościa, nie wiem czego oni szukali? Auta idealnego za 1500zł?
