



Miejsce akcji - Łódź, Księży Młyn.
Nie muszę opowiadać, jak mnie to "ucieszyło"

](./images/smilies/eusa_wall.gif)

Ale co zrobić... nowe doświadczenie - jazda bez lusterek - nowe sposoby wykonywania niektórych manewrów typu zmienianie pasa, koperta i parkowanie tyłem - średnio przyjemne


Nowe lusterka wymagały malowania obudów. Na początek sprawdziłem kod lakieru - jest na naklejce w bagażniku, w pobliżu koła zapasowego.
Nie jestem lakiernikiem, a takie akcje nie zdarzają mi się często, więc pozostałem przy "metodzie spray'owej". Zaopatrzyłem się w następujące materiały:
1. Podkład do plastików "Dupli Color",
2. Podkład zwykły "Car-rep"
3. Lakier bazowy "bolla" - spray napełniany,
4. Lakier bezbarwny "Car-rep",
5. Benzyna ekstrakcyjna,
6. Papiery ścierne: 120, 220, 400
7. Papier wodny 800
Koszt - około 100 zł.


Zastanawiałem się czy powierzchnia obudów nie jest dostatecznie matowa, lecz zmatowiłem ją dodatkowo papierem ściernym. Widać różnicę i naprawdę warto to zrobić. Poza tym pozbyłem się załamań w miejscu tłoczenia plastiku.
Przed matowieniem:

Po użyciu papieru 120:

Po użyciu papieru 220:

Po użyciu papieru 400:

Przetarłem obudowy z pyłu miękką ściereczką, a następnie benzyną ekstrakcyjną w celu odtłuszczenia:

Następny krok - dwie warstwy podkładu do plastiku. Pierwsza cienka, druga trochę grubsza, położyłem je w odstępie około 10 minut.


Po około godzinie uznałem, że podkład do plastiku jest dostatecznie suchy. Potraktowałem obudowy jeszcze raz benzyną ekstrakcyjną (nie jestem pewien, czy było to konieczne i korzystne) i nałożyłem pierwszą warstwę podkładu:


W sumie nałożyłem 3 warstwy podkładu zwykłego, pierwszą - najcieńszą, ostatnią - najgrubszą (ale bez przesady), w odstępach około 5-10 minut między warstwami.

Po wyschnięciu ostatniej warstwy (następnego dnia), zmatowiłem ją papierem wodnym 800. Uwaga, aby nie przetrzeć podkładu - mi się zdarzyło i musiałem poprawiać:


Teraz można już nałożyć lakier. Podobnie jak podkład - 3 warstwy, od najcieńszej do najgrubszej, każda następna nakładana przed całkowitym wyschnięciem poprzedniej. Około 10 minut po nałożeniu ostatniej warstwy lakieru nałożyłem pierwszą warstwę bezbarwnego. A zanim wyschła - drugą, nieco grubszą.
Gdy obudowy były całkowicie suche (po kilku godzinach), przystąpiłem do oznaczania lusterek. Użyłem do tego celu szablonów z samoprzylepnymi literami. Odkleiłem negatywy i przykleiłem je do lusterek, by następnie wypełnić je przy użyciu markera (mało ambitne, ale skuteczne).

Gdy marker wysechł (parę minut), odkleiłem szablony i nałożyłem jeszcze dwie warstwy lakieru bezbarwnego.
W międzyczasie, gdy lakiery wysychały, zajmowałem się montażem mechanizmów. Opiszę to krok po kroku.
Krok pierwszy - sprawdzić w necie jak się zdejmuje boczki


Drzwi kierowcy. Musimy zacząć od zdjęcia panelu - tego z uchwytem, sterowaniem szybami i centralnym zamkiem.

Tak jak zaznaczyłem, najpierw zdejmujemy wewnętrzną stronę uchwytu - to oddzielny element, w dodatku delikatny - trzeba go ostrożnie podważyć (najlepiej od spodu, żeby nie zostawić śladów). Ma zatrzaski, więc wyskoczy, ale postarajcie się nie używać za dużo siły i zbytnio go nie wyginać.


Teraz możemy zdjąć panel - zaczynamy od uchwytu i podnosimy w stronę elektroniki.

Teraz mamy dostęp do wszystkich 7 śrub, które trzymają boczek. Są to 3 śruby torx po spodniej stronie drzwi (zaznaczone na pierwszym zdjęciu drzwi), trzy śruby na phillipsa pod panelem i śrubka w okolicy lusterka:



Gdy je odkręcimy, można przystąpić do zdejmowania całości. W moim przypadku chcę się tylko dostać do lusterka, więc nie odpinam kabli i linek - warto przygotować sobie coś, na czym postawimy boczek i oprzemy go o drzwi.
Zaczynamy od dołu - można czymś lekko podważyć, ale tylko do momentu aż da się go złapać palcami. Podważamy równolegle po bokach - są po 3 zatrzaski z przodu i z tyłu. Nie jest to szczególnie delikatna część, ale lepiej nic zbytnio nie wyginać. Uwaga na górze - tam boczek trzyma się takiej listwy z uszczelką, która może wyskoczyć. wyciągamy ku górze i do siebie:

Teraz można zdjąć element maskujący mocowanie lusterka. Trzyma się na śrubce, plastikowym zaczepie i niewidocznym z zewnątrz zatrzasku w górnej części. Wyciągamy tak jak zaznaczyłem:


Teraz widzimy dużą śrubę torx trzymającą lusterko (u mnie - jego resztki):

Skoro już zdjęliśmy lusterko, warto oczyścić to miejsce i zadbać o uszczelki, które zwykle są trudno dostępne:



Teraz możemy zamontować nowe lusterko - wkładamy lekko od góry, by ten biały zaczep widoczny na zdjęciu poniżej znalazł wskoczył na miejce. Mocno przykręcamy śrubę pilnując, by lusterko dobrze się ułożyło i odpowiednio przylegało do uszczelek:


Składamy wszystko w odwrotnej kolejności - przy zakładaniu tego elementu z tweeterem (maskującego zaczep lusterka) uwaga na piankową uszczelkę - musi się dobrze ułożyć na miejscu.
Podobnie postępujemy w drzwiach pasażera - jedyną różnicą jest zdejmowanie uchwytu - trzeba go ostrożnie podważyć od spodu, najlepiej w kilku miejscach jednocześnie, by się nie wygiął i nie pękł.

Mamy teraz dostęp do trzymających go śrub - trzech małych i dwóch dużych, widocznych w głębi otworów:

Gdy już oba mechanizmy są zamontowane, można założyć obudowy lusterek. Pamiętajcie o wcześniejszym wyprowadzeniu kabli od podgrzewania na zewnątrz:

Teraz podłączamy kabelki i wciskamy wkłady:


Et voila



Numer rejestracyny na lusterkach to zdecydowanie nie jest mój wymarzony bajer, ale mam nadzieję, że zniechęci to jakiś % złodzieji



Ta relacja nie odkrywa Ameryki, a moje działanie nie jest szczególnie profesjonalne. Efekt wydaje mi się w porządku, chociaż można to było zrobić lepiej. Mam nadzieję, że komuś się to przyda. Pozdrawiam wszystkich nie znudzonych dokumentnie czytelników
